poniedziałek, 2 września 2013

Rozdział pierwszy.

Unoszę brew i wypuszczam z głośnym świstem powietrze. Mimo iż minęły dwa lata, nie przypominam sobie aby Eva była w ciąży.
- Nie musisz się martwić. To nie jest twoja córka. – mówi a Clary podchodzi do mnie i słodko się uśmiecha.
- A czyja? – pytam, głaskając po główce dziewczynkę.
- Toma i Lindsay. Urodziła się 8 miesięcy po twoim odejściu.
- Tom i Lindsay są parą? – po raz kolejny pytam, a Parker wywraca oczami.
- No raczej że tak. Przez ten czas dorośliśmy, Nathan. Zmieniliśmy się. – rzuca z wyczuwalnym wyrzutem w głosie. Przedstawiam się Clary a ona bardzo entuzjastycznie potrząsa moją ręką. Po chwili wpada w moje ramiona, niczym zagubiona istotka.
- To… - urywa w połowie zdania Lindsay, wchodząca razem z Jayem do salonu. Loczek wpatruje się we mnie jak w ducha, a brunetka jest szczerze zdziwiona. – Skąd się tu Nathan wziął…?
- Wróciłem. – odpowiadam za Thomasa. Eva woła Clary i znikają za filarem, a ja marszczę brwi ze smutkiem. Inaczej sobie to wszystko wyobrażałem. Oczywiście wiadome było to, że nie będą czekali za mną z bukietem kwiatów i takimi duperelami. Aczkolwiek sądziłem że trochę się ucieszą z mojego powrotu i wszystko będzie tak jak dawniej. Gorzko się myliłem. Wkładam ręce do kieszeni a mój wzrok przykuwa zdjęcie ślubne, wiszące na ścianie. Max razem z Charlotte całują się na tle zamku. Zauważam również, że wszystkie zdjęcia ze mną zostały zdjęte. Wzdycham i kieruję się do drzwi, by wyjść.
- Nie zostaniesz na posiłku? – pyta z nadzieją Tom, lecz Lindsay sprytnie odpowiada za mnie:
- On nie ma tu czego szukać. Już dla nas nie istnieje. – przytakuję głową i z oczami pełnymi łez wychodzę z niegdyś mojego dawnego domu.

Perspektywa Toma
Wściekły odchodzę od stołu, mimo iż zapach jedzenia mnie przyciąga. Zakładam ręce na piersi i patrzę wyczekującego na każdego przy stole.
- Czyli że Nathan wrócił? – zadaje pytanie Siva z niedowierzaniem. Kiwam głową na znak potwierdzenia.
- I chce się zmienić, chce aby było wszystko tak jak dawniej. – dopowiadam, wpatrując się w bliżej mi nieokreślony punkt na ścianie, który w tej chwili wydaje się bardzo interesujący.
- Oh, tak. Obrońca Parker się odezwał. Zapomniałeś jak nas zostawił bez słowa? Tyle dla niego zrobiliśmy, poświęciliśmy! – podnosi ton Max.
- Koniec końców okazało się że był w wojsku, ale wyleciał przez to że zataił astmę. Więc hulaj dusza, żył sobie w Nowy Jorku. I teraz łaskawie po dwóch latach wraca. – Jay bawi się szklanką. Eva nie wytrzymuje, wstaje i z hukiem wychodzi z jadalni. Nie dziwię jej się, do dziś kocha Nathana. Co wieczór wypłakiwała się na moich ramionach i przeklinała Boga oraz Sykesa.
- Róbcie co chcecie, ale kompletnie nie myślicie o naszych fanach. Jeśli tak dalej będzie, odejdę z The Wanted. – grożę im i również opuszczam pomieszczenie z hałasem. Wychodzę na taras gdzie zapalam papierosa, który natychmiast mnie uspakaja.
Perspektywa Nathana
Siadam na krześle przy stoliku w hotelu. Mierzwię nerwowo palcami włosy, które po chwili wyglądają jakby przeszło przez nie co najmniej tornado. Spieprzyłem wszystko jak zwykle. Biorę do ręki pamiętnik i otwieram na pierwszej, lepszej stronie. Uśmiecham się pod nosem, czytając własne zapiski. Rozsiadam się wygodniej i upijam łyk herbaty. Za oknem pada deszcz, jak zwykle w Londynie. Szczerze przyznam iż tęskniłem za tym miastem jak nigdy dotąd. Za ulewami, London Eye… Za wszystkimi wspomnieniami, które trzymają mnie przy życiu. Nawet bez tych przykrych nie wytrwałbym. Upadałbym coraz bardziej na dno. Rozlega się pukanie do drzwi, wstaję i odkładam tymczasową ‘lekturę’. Drapiąc się po głowie i zastanawiając kto mógł by mnie odwiedzić, otwieram w końcu je.
- Musimy porozmawiać… Ja… ja nie wiedziałam o tym, że masz ograniczony czas. – mówi przestraszona Eva a ja kiwam głową aby weszła. Ściągam jej przemoczony płaszcz i zawieszam na wieszaku. Wskazuję miejsce na łóżku, blondynka siada tam. Kąciki moich ust lekko podnoszą się ku górze. Czeka nas poważna rozmowa.
Zanim skonam,
Wybacz mi.
________________________________________
Sorry za dosyć dużo dialogów, lecz nie potrafię się od nich uwolnić, z resztą uważam że są bardzo ważne.
Ostatni cytat został zaczerpnięty z piosenki mojego autorstwa.


niedziela, 1 września 2013

Prologue

Idę przez zatłoczone ulice Londynu. Tu i ówdzie dostrzegam fanki The Wanted, noszące bransoletki z naszymi imionami, bądź koszulki. Choć, jakby cofnąć się w czasie… Czy mam prawo mówić nasz zespół? Mijam kioski z gazetami, a na nagłówkach widnieje zdjęcie szatyna o hipnotyzującym, zielono-niebieskim spojrzeniu. „Nathan Sykes wrócił po dwóch latach przerwy!”, prycham na ten napis. Skręcam w jedną z ulic, gdzie natychmiast robi się o wiele ciszej. Wsuwam ręce do kieszeni, spuszczając głowę i przygryzając wargę. Wtem słyszę za sobą kroki, dosyć charakterystyczny chód, który poznałbym wszędzie. Odwracam się. Na twarzy bruneta pojawia się zdziwienie, mieszające się z złością.
- No proszę, kto wrócił… - syczy w moją stronę. Przewracam oczami.
- Aż tak się o mnie martwisz? – odpowiadam, krzyżując ręce na piersi. – Bardzo ciekawe.
- Nie było ciebie przez dwa lata. Przez dwa pierdolone lata. Kompletnie nie wiedzieliśmy co się z tobą stało. Dopiero niedawno, gazety ogłosiły że przebywałeś w Nowym Jorku.
- Są pewne rzeczy, o których absolutnie nikt nie mógł się dowiedzieć. Z resztą… Doskonale poradziliście sobie beze mnie. – teraz to ja przejmuję pałeczkę.
- Musieliśmy. Koncertowaliśmy przez pół roku, ale bez ciebie nie było to samo, więc wspólnie zadecydowaliśmy o przerwie. Ale widać tobie lepiej się żyło bez nas wszystkich.
- Nie. Całymi dniami o was myślałem… O Evie, o wszystkim.
- Pójdziemy do domu? Myślę że reszta też chciałaby z tobą pogadać. Tylko ja byłem najbardziej na ciebie zły. – stwierdza Tom, a na jego usta wpływa lekki uśmiech gdy zgadzam się.
Tak oto, stoję po 20 minutach, pod willą The Wanted. Ogród niezwykle zadbany, dużo się w nim zmieniło. Sama posiadłość wygląda okazale, gdy wyjeżdżałem, wyglądała inaczej. Tom pcha duże drzwi a my wchodzimy do salonu. Po podłodze porozrzucane są dziecięce zabawki, Parker opiera się o blat. Wzdycha, gdy zauważa coś za mną. Patrzę, ten widok przede mną zwala mnie prawie z nóg. Blondynka ma podpuchnięte, czerwone oczy, dawny blask wygasł z nich. Jest blada i bardzo chuda, zmieniła się. Na rękach trzyma małą, na oko 2 letnią dziewczynkę, której brązowe włosy ‘płyną’ w powietrzu pod wpływem ruchu. Posiada duże, zielone oczy, które z ciekawością wpatrują się we mnie. Wstrzymuję oddech, gdy Eva wypowiada dwa, znamienne słowa.

- Poznaj Clary.

_____________________________
Więc ruszamy z tym koksem. Mamy prolog, później się wszystko wyjaśni xd
Yeah, komplikator wraca <3